Zima dłuższa i cięższa niż w poprzednich latach. Młoda, dziewiętnastoletnia Feyre musi upolować choćby zająca, by jej rodzina nie umarła z głodu. Zapuszcza się w obszary lasu uznawane za bardzo niebezpieczne. Dostrzega sarnę, a zaraz obok niej przyczajonego wilka. Musi zdecydować. A jeśli wilk to istota magiczna? Karą za jej zabicie jest co najmniej śmierć. Ale głód to także śmierć. Zabity wilk, zabita sarna. Powód do radości, choć głęboko w sercu czuje niepokój. Czuje, że przyjdzie jej za to zapłacić. Życie za serce.
Tak zaczyna się niesamowita historia młodziutkiej dziewczyny, która została opisana w powieści „Dwór cierni i róż” Sarah J. Maas. Pisarka jest już dobrze znana polskiej publiczności choćby z serii „Szklany tron”. Jako że jest fanką baśni, muzyki filmowej i Hana Solo, jej powieści są iście bajkowe. Tak jest i tym razem. Jedni stwierdzą, że mają w ręku romansidło, choć w drugiej połowie książki akcja zaczyna się już na poważnie. Jej zaskakujące zwroty są niczym powiew świeżego powietrza i wciągają czytelnika jeszcze bardziej. Drudzy natomiast nie oderwą się od książki ani na chwilę, by po jej ukończeniu czekać niecierpliwie na kolejne tomy serii. Feyre trafia do świata, o którym jedynie słyszała. Poznaje istoty, o których matki i babki już od kołyski śpiewają i opowiadają same okropności. Czy poradzi tu sobie?
Książkę czyta się szybko, a bohaterowie tak bardzo nie denerwują. Czasem oczywiście można by postąpić inaczej, wybrać inne rozwiązanie, ale przecież to świat Maas i jej Feyrei. To niesamowite uniwersum i całe założenia pierwszej części serii mocno opierają się na baśni o Pięknej i Bestii, choć w nieco innej interpretacji. Historię potraktowano tu troszkę bardziej brutalnie. Autorka jak zwykle kreuje przepiękny świat – groźny i fascynujący jednocześnie. Chce się biegać po tych lasach, dotykać tych niesamowitych stworzeń czy roślin, a razem z Feyre spaceruje się po przepięknym pałacu. Czytelnik z zapartym tchem śledzi losy głównej bohaterki, a kiedy przychodzi już koniec, to autorka funduje prawdziwą petardę. Niedosyt jest tak wielki, że aż czuje się w kościach, że będzie kolejna część. I czeka się na nią niecierpliwie.
Porównywanie historii Feyre do historii Belli z Pięknej i Bestii nie jest przypadkiem, choć trzeba przyznać i oddać autorce „Dworu cierni i róż”, że motyw klątwy nie jest tutaj tak nachalny, a dostrzega się go dopiero po przeczytaniu całości. To wielka zaleta powieści, gdyż znając motyw baśniowy można by wszystko spalić, odsłonić tajemnice, odkryć karty. Tymczasem autorka zgrabnie lawiruje między tajemnicą a jej powolnym poznawaniem. Logiczny układ ciągu zdarzeń także zasługuje po pochwałę. Nic się nie dzieje przypadkiem, nic nie pozostaje niezauważone. Wszystko ma sens.
„Dwór cierni i róż” jest powieścią skierowaną do młodzieży, choć w ocenie wielu czytelników i dorosły znajdzie coś tu dla siebie i miło spędzi czas zagłębiając się w historię energicznej i dumnej dziewiętnastolatki.

Najnowsze komentarze