Hannah Arendt jest jedną z najważniejszych intelektualistek XX wieku. Jej twórczość wywarła wpływ na filozofię, politykę oraz etykę.
Analizowała chaos panujący na świecie, od samego początku walczyła z nazizmem, zabiegała o respektowanie praw człowieka, wskazywała na niebezpieczeństwa, które zagrażają demokracji, wspierała antytotalitaryzm i angażowała się we wszystkie zasadnicze boje stulecia.
Interesowało ją zdarzenie jako takie, zajmowała się filozoficznym aspektem ludzkiej słabości, żyjąc zgodnie ze swoimi teoriami. To właśnie z tego powodu jej twórczość porusza nas trzydzieści lat po jej śmierci.
Próbowałam podążać jej śladami, odtworzyć jej drogę, spotkać jej przyjaciół i dzięki niewydanym dotąd listom rzucić nieco światła na jej związki miłosne – szczególnie z Martinem Heideggerem, z którym według Jacques’a Derridy, przeżyła nową historię Abelarda i Heloizy.
Książka znakomita – ale tylko w oryginale. Janina Aleksandrowicz, kobieta podająca się za tłumaczkę, morduje język polski za pomocą translatora google (lub podobnego narzędzia). Brak korekty, redakcji i opracowania edytorskiego. Skandal wydawniczy. Przykład masakry językowej: “tęte a tęte”, “…niewinność tych, którzy na zasadach tej równości zginęli, jest niemniej(ortograf!) potworna i wykracza poza granice ludzkiej sprawiedliwości…” Doprawdy, każde zdanie książki należy poprawić. Każde!!! Ani jednej poprawnej syntaksy, zgodnej z zasadami składni i gramatyki języka polskiego. Wydawnictwo “Twój Styl” jest najgorszym wydawnictwem w Polsce.
“Kwiatki” z przekładu: “mocno przerabia bez zgody autora prawa człowieka”, “rozważania Jaspersa traktuje jak bajdurzenie moralisty”, “obozy stanowią cząstkę całości nazistowskiego barbarzyństwa”, “co to jest Żyd (tak właśnie “co”, a nie “kto”), “członkowie rodziny… miały”, “będąc na dnie rozpaczy i złego samopoczucia”. Itd. Itp. Zgroza.
UWAGA!!! Teraz popis kunsztu translatorskiego: “Historia powszechna była inteligentniejsza od Hitlera…”
GRATULACJE dla wydawnictwa i korektorki, nazywającej się euforycznie nawet redaktorką, niejakiej Adrianny Janusz. I wyrazy uznania dla, podającej się za edytorkę, Gołębiewskiej za dzielenie wyrazów: He-idegger, Au-fbau itd. itp. Edytorka, która nie umie zapisać jednolicie tytułów dzieł, odmieniać nazwisk?
Niewiarygodne, że tak spreparowana książka trafiła do bibliotek w całej Polsce.